Michał Bruszewski mówi, że dla osób zorientowanych w sytuacji na Bliskim Wschodzie wybuch wojny izraelsko-libańskiej nie był zaskoczeniem.
O tym, że do niej dojdzie mówiłem nawet na antenie Radia Wnetmiesiąc temu. Mieliśmy kaskadę różnych wydarzeń: oczywiście spektakularna akcja wywiadu izraelskiego i wojska w postaciwysadzenia pagerów i walkie-talkie, co zlikwidowało praktycznie całe wojskowe kierownictwo średniego szczebla Hezbollahu. Potem mieliśmy atak na w ogóle centralę polityczno-wojskową Hezbollahu, śmierć Hassana Nasrallaha. To wszystko zwiastowało, że do tej inwazji dojdzie – rekonstruuje wydarzenia dziennikarz.
Odnosząc się do realiów wojny Bruszewski mówi, że nie sposób bronić działań Hezbollahu, który jest organizacją terrorystyczną.
Natomiast moim zdaniem premier Netanyahu potwierdził to, co już podnosił Międzynarodowy Trybunał Karny – że jest zbrodniarzem wojennym. Inwazja na Liban to jest pogwałcenie prawa międzynarodowego. Jak opinia publiczna komentowałaby sytuację, gdyby to Hezbollah uderzył na północy Izraela, twierdząc, że musi stworzyć strefę buforową, albo dokonał ataku na przykład na gabinet rządu izraelskiego? Jak by to oceniła opinia publiczna? No, że to jest akt terroru, prawda? – pyta retorycznie rozmówca Jaśminy Nowak.
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy z Michałem Bruszewskim!
jbp/
