Gość Poranka Radia Wnet wskazuje, że na świecie działa „oś dyktatur”, która ma jeden cel: „rozbić sojusz Stanów Zjednoczonych i państw demokratycznych”. Wśród nich wymienia Rosję, Chiny, Koreę Płn. oraz Iran.
Chaosem na świecie coraz mniej się zarządza. Na Ukrainie mamy pełnoskalową wojnę od prawie 3 lat. Front poszerzył się na Bliskim Wschodzie, który jest takim podbrzuszem Europy. W związku z tym widzimy sytuację, w której w Europie i w Stanach Zjednoczonych brakuje sił wojskowych, kiedy odstraszanie nie działa – mówi prof. Michta.
Wskazuje on trzy rażące przypadki, gdy ten mechanizm nie zadziałał.
Najpierw Ukraina w roku 2022. Potem Hamas uderzający na sojusznika USA i wreszcie Iran bezpośrednio atakujący Izrael. Niestety jesteśmy w sytuacji, której Zachód znajduje się w defensywie – ocenia politolog.
Fiasko 20 lat wojny z globalnym terroryzmem
Według rozmówcy Krzysztofa Skowrońskiego Stany Zjednoczone są zmęczone po 20 latach wojny z globalnym terroryzmem, która zakończyła się porażką.
Nie byliśmy skoncentrowani na takich obszarach, jak Afryka, Azja i Europa, która nadal jest kluczowym terenem konkurującym z Rosją i Chinami – mówi Andrew Michta, który podkreśla, że na obszaru odpuszczone przez USA wkraczają Chiny ze swoją koncepcją globalnego południa.
Ekspert sprzeciwia się poglądowi, zgodnie z którym Ameryka powinna skoncentrować się wyłącznie na Pacyfiku.
Teatr Atlantyku i teatr Pacyfiku są tym samym problemem. Jeżeli Stany Zjednoczone stracą wiarygodność na Atlantyku, to będzie miało to bardzo poważne konsekwencje na Pacyfiku. Trzeba wydać pieniądze na zbrojenia, odbudować armię. Trzeba to zrobić w Europie, a Europejczycy tego nie zrobili – wskazuje politolog.
Brak wspólnego punktu widzenia ws. bezpieczeństwa
Zaznacza, że z jego własnych doświadczeń wynika, że o ile zrozumienie dla znaczenia obronności jest bardzo dużo na flance wschodniej NATO, o tyle w państwach centralnych sojuszu już nie.
Kiedy jestem w Helsinkach,w Wilnie czy w Bukareszcie, jest pełne zrozumienie, jak duże jest zagrożenie. Jeżeli jestem dalej od flanki,w Berlinie czy w Paryżu, już nie ma tego poczucia nagłego zagrożenia, bo sąbufory na wschodzie i jestoddalenie. Na przykład w Paryżu słyszę, jak ważne jest południe Afryki, Sahel, Morze Śródziemne – podkreśla Michta.
Gość „Poranka” przeciwstawia ten stan rzeczy okresowi zimnej wojny, w którym „wszyscy wiedzieli, że jesteśmy na tej samej łódce”.
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy z prof. Andrew Michtą!
jbp/
