Zgodnie z informacją komisarza Janeza Lenarczicza udzielonej podczas debaty w Parlamencie Europejskim, Komisja Europejska już 10 września wysłała ostrzeżenie przed zbliżającą się powodzią. Ustalenia te zostały dokonane za pomocą systemu satelitarnego Copernicus.
W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim europoseł Prawa i Sprawiedliwości Michał Dworczyk mówi, że był zaskoczony tą informacją. Przekazuje, że jego ugrupowanie wystąpiło w środę o dokładne dane, które otrzymał polski rząd:
Chcemy wiedzieć, czy była reakcja, bo w kontekście tego, co wydarzyło się w kraju, jest tu olbrzymi znak zapytania – podkreśla europoseł.
Słowa Komisarza @JanezLenarcic dotyczące informacji ostrzegawczych o nadchodzącej powodzi, które miały być przekazane przez KE już 10 września, wymagają wyjaśnienia przez polski rząd.
Dlatego wystąpiliśmy wraz z europosłami @PiotrMuller, @waldemar_buda i @arekmularczyk o… pic.twitter.com/Ymq7fNjsxh
— Michał Dworczyk (@michaldworczyk) September 18, 2024
Poseł o złej komunikacji rządu w czasie powodzi
Dworczyk zestawia wiedzę uzyskaną od komisarza z wypowiedzią Donalda Tuska z 13 września. Premier mówił wówczas, że „prognozy nie są specjalnie alarmujące”.
Gdy zbierzemy te wszystkie rozproszone informacje, trudno się oprzeć wrażeniu, że sprawa została zbagatelizowana. Konsekwencją było niedostateczne przygotowanie do powodzi i wielomiliardowe straty. Być może części tych tragedii można było uniknąć – twierdzi.
Zdaniem Michała Dworczyka w działaniach rządu widać chaos komunikacyjny. Wskazuje na przykład publicznych posiedzeń sztabu kryzysowego z udziałem Donalda Tuska:
W pewnym momencie prezydent Wrocławia opowiada o tym, że pękła tama w Mietkowie. Za chwilę okazuje, że ta tama nie pękła. W międzyczasie powstaje panika wśród urzędników samorządowych tej gminy – punktuje Dworczyk i podkreśla, że tego rodzaju incydenty układają się w przypadku działań rządu w pewien ciąg.
Sprawy karne
Pytany o sprawy prokuratorskie, w których pojawia się jego osoba, Michał Dworczyk podaje przykład przesłuchania sprzed 2 tygodni, dotyczącego tworzenia szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym.
Na podstawie tendencyjnego raportu Najwyższej Izby Kontroli prokurator, który zresztą, co trzeba przyznać, wykazał się dużym rozsądkiem, pytał mnie, dlaczego właściwie zbudowaliśmy szpital – mówi poseł, który w czasie epidemii był szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Dworczyk relacjonuje, że wg kontrolera NIK warszawskie szpitale poradziłyby sobie z przyjmowaniem chorych na COVID.
Zadałem pytanie, czy poparte to było informacjami z ministerstwa zdrowia, poparte jakąś analizą. I prokurator, który sprawdził dokumenty, powiedział, że nie. I ja teraz muszę udowadniać, że jesienią tamtego roku ludzie umierali w karetkach, bo SOR-y były zapchane, bo trzeba było wozić pacjentów do Radomia i innych miejscowości – opisuje.
Europoseł mówi, że musi „wydawać pieniądze na adwokatów i tracić czas na przesłuchania”.
W takich chwilach rzeczywiście pojawia się myśl, czy było warto, ale z drugiej strony konkluzja jest zawsze taka sama. Tak, było warto, dlatego, że staraliśmy się pełnić służbę i robić to, co powinni robić politycy, będący członkami rządu, w czasie kryzysu – odpowiada na pytanie Krzysztofa Skowrońskiego, czy nie żałuje swojego zaangażowania w politykę na najwyższym szczeblu.
jbp/
