W rozmowie z Jaśminą Nowak prezes Naczelnej Rady Łowieckiej Marcin Możdżonek mówi, że obecnie znajduje się w rejonie Kłodzka wraz z myśliwymi, który zawożą do poszkodowanych mieszkańców wodę i inne produkty pierwszej potrzeby.
Będziemy zawozić te rzeczy samochodami terenowymi m.in. do Stronia Śląskiego, tam, gdzie sytuacja jest najgorsza. Są małe miejscowości kompletnie odcięte od świata. Znamy teren, wiemy, którędy tam można dojechać czy dojść. Mamy do tego sprzęt i ludzi – deklaruje gotowość pomocy Możdżonek.

Jak mówi, „czas jest taki, że wszystko inne odchodzi na bok, trzeba zakasać rękawy i solidaryzować się ze wszystkimi dotkniętymi żywiołem”.
Krajobraz jest dramatyczny. Nawet w nocy widać zniszczenia. Zła, bardzo trudna sytuacja. Woda na szczęście opadła, ale będzie wymagało wiele pracy i wysiłku, żeby powrócić do normalnego życia – mówi były sportowiec.
Podkreśla, że wielu myśliwych jest przedsiębiorcami, którzy dysponują własnym sprzętem budowlanym,
Pomożemy posprzątać, cały Polski Związek Łowiecki pomoże. Angażują się w to myśliwi z całej Polski – obiecuje prezes NRŁ.
Pytany o sytuację zwierząt, Możdżonek tłumaczy, że dzika zwierzyna z przypadku powodzi w większości sytuacji sobie radzi, choć oczywiście pewna niewielka część zwierząt ucierpiała.
Problemem była natomiast sytuacja inwentarza zwierząt gospodarskich. Czasami trzeba było wejść do obory i wypuścić te wszystkie zwierzaki, albo zdjąć z dachu psa – dodaje.
jbp/
