Mec. Adam Gomoła: W resorcie Bodnara stosowane są praktyki, za które stawia się zarzuty w śledztwie Prokuratury Krajowej

Adwokat Adam Gomoła/fot. arch. Adama Gomoły

W „Kurierze w samo południe” mec. Adam Gomoła, obrońca jednej z aresztowanych urzędniczek w śledztwie dot. Funduszu Sprawiedliwości, wykazuje absurdy i niespójności w działaniu prokuratury.

W środę Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował o dalszym stosowaniu tymczasowego aresztowania wobec księdza Michała Olszewskiego i dwóch urzędniczek ministerstwa sprawiedliwości. O decyzji sądu w „Kurierze w samo południe” Łukasz Jankowski rozmawiał z jednym z obrońców podejrzanych, mecenasem Adamem Gomołą.

Prawnik tłumaczy, że wg prokuratury jedno z zarzucanych podejrzanym przestępstw polegać miało na przyjęciu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości w sytuacji, w której Fundacja Profeto nie miała wpisane w statucie, że może prowadzić pomoc instytucjonalną osobom pokrzywdzonym i świadkom.

Wg prokuratury oferta Profeto powinna być z powodów formalnych odrzucona. OK. Tylko tak się składa, że pod koniec maja br. aktualny minister sprawiedliwości, Pan Adam Bodnar ogłosił 10 konkursów, również finansowanych z Funduszu Sprawiedliwości, na centra pomocy dzieciom. W ramach tych konkursów jest możliwy dialog pomiędzy potencjalnymi oferentami a ministerstwem, gdzie mogą się oni dopytywać o szczegóły dotyczące składania ofert. Jeden z oferentów zapytał wprost, czy w statucie powinno być napisane, że jego podmiot może prowadzić centrum pomocy dzieciom. Jaka była odpowiedź z ministerstwa? Nie, nie jest konieczny zapis wprost. Statut natomiast nie może wykluczać takiej możliwości – mówi mec. Gomoła.

Adwokat zwraca uwagę, że gdy zestawimy tę odpowiedź z zarzutami wobec podejrzanych w śledztwie Prokuratury Krajowej okaże się, że „mamy do czynienia z sytuacją absolutnie skandaliczną”.

Te same zapisy raz są traktowane jako przestępstwo, a raz jako rzecz absolutnie normalna. To pokazuje skalę absurdu, z którym musimy się mierzyć nie tylko w sądzie, ale i w prokuraturze – podkreśla.

Mecenas ocenia, że stosowany wobec jego klientki, drugiej urzędniczki i ks. Michała Olszewskiego areszt nie spełnia żadnych standardów, ponieważ trójka podejrzanych po prostu nie popełniła żadnych przestępstw.

Żadnych nowych merytorycznych zarzutów prokuratora nie stawia. Jedyny zarzut, jaki doszedł, o którym wiedzieliśmy już od tak naprawdę kilku dobrych tygodni, to zarzut uczestnictwa w zorganizowanej grupie przestępczej. Tak naprawdę „wisiał” on od dwóch miesięcy i dopiero na krótko przed wysłaniem wniosku do sądu został on sporządzony, a ogłoszony kilka dni po wysłaniu wniosku do sądu – mówi Adam Gomoła.

Zapewnia, że wszyscy obrońcy będą się szybko odwoływać do Sądu Apelacyjnego w Warszawie i wskazywać na sprzeczność decyzji sądu okręgowego ze stanowiskiem sądu apelacyjnego.

31 lipca, czyli kilka dni przed tym, jak prokurator wniósł o przedłużenie aresztu, Sąd Apelacyjny w Warszawie powiedział tak: areszt przedłużamy do 31 sierpnia, i to jest okres, w którym prokuratura ma wykonać określone czynności śledcze. Sąd Okręgowy w Warszawie kompletnie zlekceważył to stanowisko. Jest to zaskakujące i szokujące, dlatego że sąd apelacyjny jest sądem wyższego rzędu. Wskazania tego sądu w tej samej sprawie, powinny być co do zasady wiążące dla sądu okręgowego, zwłaszcza, że mamy do czynienia z tym samym stanem dowodowym – wyjaśnia prawnik.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy z mecenasem Adamem Gomołą!