Piotr Dmitrowicz: Warszawa jest miejscem naznaczonym pamięcią

Featured Video Play Icon

Piotr Dmitrowicz

Dyrektor Muzeum Jana Pawła II Piotr Dmitrowicz przypomina o niemieckim bestialstwie w czasie II wojny światowej. „Nie jestem w stanie zrozumieć tego, co nam zrobili” – podkreśla.

W 80 lat po wybuchu Powstania Warszawskiego Tomasz Wybranowski rozmawia o II wojnie światowej z Piotrem Dmitrowiczem, dyrektorem Muzeum Jana Pawła II.

Wojna rozpoczęła się od ataku niemieckiego 1 września, ale wcześniej 23 sierpnia był pakt Hitler-Stalin. I to Sowieci razem z Niemcami doprowadzili do wybuchu II wojny światowej i wszystkich późniejszych dramatów. Dla Polski II wojna światowa była tematem potwornym. Po pierwsze, jeśli idzie o straty ludnościowe – wymordowanie ponad 3 milionów polskich obywateli, ale też straty materialne i te, których pewnie nie jesteśmy w stanie uchwycić, straty związane z polską kulturą, z polskimi kresami – podkreśla Piotr Dmitrowicz.

Historyk zwraca uwagę, że dla wielu mieszkańców Warszawy samo przemieszczanie się w tych dniach po mieście skłania do refleksji nad naszymi dziejami.

Mieszkam na warszawskim Bemowie i bardzo często gdy jadę ulicą Górczewską mijam po drodze okolice parku Moczydło, gdzie doszło do największej zbrodni w czasie rzezi Woli. Mijam ulicę Wolską, Szpital Wolski, te wszystkie miejsca, kościoły, w których Niemcy mordowali Polaków. Nie sposób obok tego przechodzić obojętnie. Warszawa jest miastem naznaczonym pamięcią i te wszystkie tablice, krzyże, które dzięki Bogu jeszcze stoją, przypominają o tej historii Warszawy. Szczególnie w pierwszych dniach sierpnia Warszawa jest jakaś inna, jest naznaczona właśnie tą pamięcią – mówi emocjonalnie dyrektor Muzeum Jana Pawła II.

Odnosząc się do rzezi Woli, Dmitrowicz mówi, że „wymyka się to racjonalnym ocenom”.

W pierwszych dniach powstania rozkaz Hitlera mówił o tym, że należy zamordować każdego mieszkańca tego miasta. Nieważne, czy to będzie kobieta, czy dziecko, to miasto miało zniknąć z powierzchni ziemi, bo ono przysparzało Niemcom, tylko i wyłącznie samych problemów – opisuje.

Gość Poranka Radia Wnet podkreśla jednak, że „rzeź Woli odbywała się na terenach już zajętych przez Niemców, gdzie nie toczyły się żadne walki”.

Niemcy opanowali ten teren, a następnie systematycznie dom po domu, kamienica po kamienicy, ulica po ulicy wywlekali ludzi i ich mordowali. Były tam oddziały Dirlewangera, kryminaliści, ludzie gdzieś z marginesu społecznego, ale znaczna część policjantów, którzy przyszli tutaj razem z Heinzem Reinefarthem. To byli zwykli, weźmy to w cudzysłów, obywatele niemieccy, stateczni, często starsi panowie, którzy tutaj przyszli i robili rzeczy potworne. Ja nie jestem w stanie tego zrozumieć – mówi Dmitrowicz.