W środę prokurator Wydziału Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej Piotr Myszkowiec wkroczył z asyście policji do budynku zajmowanego przez Krajową Radę Sądownictwa, by zająć akta dyscyplinarne rzeczników dyscyplinarnych sędziów sądów powszechnych. Zażądał wydania rzeczy, a gdy mu tego odmówiono, polecił policji, by siłowo otworzyła szafy pancerne.
Debata publiczna związana z tym wydarzeniem skoncentrowała się wokół powyginanych szaf pancernych, łomów lub ewentualnie nieproporcjonalności czynności prokuratury.
Postępowanie na siłę
Wiele jednak wskazuje na to, że czynności były nie tyle nieproporcjonalne, co nielegalne. Prowadzone przez prokuratora Piotra Myszkowca śledztwo dotyczy bowiem czynów, które nie były przestępstwem.
Rzetelny opis genezy tej sprawy znalazł się na portalu oko.press. Z tekstu można było się dowiedzieć, że śledztwo Prokuratury Krajowej dotyczy zawiadomienia sędziów Grzegorza Kasickiego i Włodzimierza Brazewicza, których Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar powołał na tzw. rzeczników dyscyplinarnych ad hoc. Mieli oni przejąć wskazane przez ministra postępowania dyscyplinarne dotyczące sędziów uchodzących za ikony tzw. walki o praworządność. Jednak Rzecznik Dyscyplinarny Piotr Schab i jego zastępcy Michał Lasota i Przemysław Radzik nie chcieli im wydać akt. Bo – jak pisze oko.press – kwestionowali sposób powołania rzeczników ad hoc.
Oko.press nie rozwinęło jednak tego wątku. A szkoda, bo to właśnie tutaj znajduje się odpowiedź ma pytanie, czy rzecznicy dyscyplinarni Schab, Lasota i Radzik mogli popełnić przestępstwo niedopełnienia obowiązków, ukrywania dokumentów i utrudniania zapoznania się z nimi.
Podpis elektroniczny a prawo karne
Okazuje się, że „starzy” rzecznicy odmawiali uznania rzeczników „nowych”, ponieważ minister Adam Bodnar powołał ich stosując podpis elektroniczny. W tej procedurze stosuje się przepisy kodeksu postępowania karnego, który nie przewiduje stosowania kwalifikowanego podpisu elektronicznego. Jakkolwiek w kpk nie napisano explicite napisane, że taki podpis jest zakazany, to w praktyce uznaje się, że nie jest on dozwolony przez przepisy karne. Widać to choćby na przykładzie orzeczeń sądowych, które zawsze opatrzone są pieczęcią z odręcznym podpisem sędziów.
To jednak nie wszystko. Istnieje cała linia orzecznicza Sądu Najwyższego na poparcie tego poglądu prawnego. Oto przykład takiego orzeczenia:
Nie jest też tak, jak to sugeruje skarżący, że podpis elektroniczny przez profil zaufany, odpowiada znaczeniowo podpisowi o jakim mowa w art. 119 § 1 pkt 4 k.p.k. Jak to trafnie stwierdził Sąd Najwyższy w postanowieniu z dnia 26 marca 2009 r., I KZP 39/08 (OSNKW 2009, z. 5, poz. 36) „nie wywołuje skutku procesowego w postaci wniesienia środka odwoławczego oświadczenie procesowe strony, przesłane w formie dokumentu elektronicznego, zgodnie z wymogami ustawy z dnia 18 września 2001 r. o podpisie elektronicznym (Dz. U. Nr 130, poz. 1450 ze zm.), albowiem zarówno w procedurze wykroczeniowej, jak i w procedurze karnej taka forma czynności procesowej nie jest przewidziana”.
Sąd Najwyższy podkreśla, że „pogląd ten nie utracił aktualności po wejściu w życie ustawy z dnia 5 września 2016 r. o usługach zaufania oraz identyfikacji elektronicznej (tj.: Dz. U. 2019, poz. 162), ponieważ nie uległy w tym zakresie zmianie regulacje zawarte w przepisach Kodeksu postępowania karnego (w przeciwieństwie do zmian wprowadzonych w procedurze cywilnej – art. 125 § 21 k.p.c. oraz administracyjnej (art. 63 § 3a k.p.a.). Tym samym, do czasu gdy w procedurze karnej kwestia powyższa nie doczeka się unormowania, uznanie podpisu elektronicznego za podpis w rozumieniu art. 119 § 1 pkt 4 k.p.k. nie jest możliwe”.
Postawa sędziego Schaba i jego zastępców
Z naszych informacji wynika, że „starzy” rzecznicy dyscyplinarni wezwali Adama Bodnara do uzupełnienia braków formalnych dekretów powołujących rzeczników ad hoc. Nie mieli zamiaru kwestionować ich uprawnienia do przejęcia spraw, nie mogli jednak przejść do porządku dziennego nad ewidentnym łamaniem prawa karnego.
Słynne 231
W tej sytuacji wszczęcie śledztwa przez Prokuraturę Krajową w tej sprawie jawi się jako decyzja całkowicie bezpodstawna. Prokurator Myszkowiec bada, czy rzecznicy dyscyplinarni nie popełnili przestępstwa przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków, tymczasem to on sam naraża się na ryzyko oskarżenia o taki czyn. Tym bardziej, że nie mówimy tu o prozaicznych przesłuchaniach, ale siłowym zdewastowaniu biura sędziów w siedzibie konstytucyjnego organu. I przy prawdopodobnym podeptaniu immunitetu sędziowskiego, zważywszy na orzeczenie sądu, które zapadło w przeszłości w głośnej sprawie sędzie Beaty Morawiec, której służby specjalnej zarekwirowały komputer w ramach czynności żądania wydania rzeczy.
Nosił wilk razy kilka…
O ocenę działań prokuratora Myszkowca poprosiliśmy Zastępcę Prokuratora Generalnego Michała Ostrowskiego.
Nie znam szczegółów tej sprawy, ale zakładając, że Radio Wnet rzetelnie ją zweryfikowało, to wszczęcie w śledztwa w związku z działaniem sędziów, którzy po prostu domagali się stosowania podstaw prawa karnego, należałoby ocenić jako kuriozum. Ale organy ścigania to nie jest miejsce, gdzie sytuacje kuriozalne mogą mieć bezkarnie miejsce. Kiedy więc myślę o prokuratorze Myszkowcu, snującym wizje zarzutów z art. 231 kk, przypomina się mi się znane powiedzenie: nosił wilk razy kilka…
Prokurator Ostrowski do postaci prokuratora Myszkowca odniósł się także w mediach społecznościowych.
MYSZKOWIEC
Ten człowiek po prostu przegrał konkurs na stanowisko sędziego. Kiedy?
Przed 9 miesiącami.
Przed kim?
Przed KRSem.
Gdzie dzisiaj był Myszkowiec?
W tym samym KRSie.
Co tam robił?
Plądrował szafy przy użyciu policji i łomu.Stawiam pytanie: Czy Myszkowiec, poza chęcią… pic.twitter.com/eKU3VZcpGi
— Michał Ostrowski (@OstrowskiProk) July 3, 2024
Dlaczego nie ABW?
Pragnący zachować anonimowość nasi rozmówcy z obszaru prawa karnego i służb specjalnych zwracają uwagę na zaskakującą okoliczność zlecenia przez prokuratora Myszkowca policji wykonania czynności w gabinetach sędziów. W ich ocenie znane publicznie okoliczności sprawy sugerują, że to Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego byłaby właściwa do przeprowadzenia czynności w siedzibie konstytucyjnego organu, jakim jest Krajowa Rada Sądownictwa. Będziemy starali się w przyszłości wyjaśnić tę kwestię w kolejnych publikacjach.
